Z powodu wybuchu wulkanu na kanaryjskiej La Palmie na razie nie ma większego zagrożenia dla mieszkańców, chociaż 4500 z nich musi na razie pozostać prewencyjnie w domach. Badacze z Pevolca, Involcan i IGN informują, że lawa z wulkanu uformowała się w oceanie z deltą szerokości 500 metrów i na razie silny wiatr zatrzymuje parę wodną i ewentualnie toksyczne gazy przez kontakt lawy z wodą morską, z dala od tej wyspy.
W ostatnich godzinach słup popiołu i gazów emitowanych przez wulkan osiągnął wysokość 3500 metrów, a dzienna emisja niebezpiecznego dla człowieka dwutlenku siarki wzrosła do 10 757 ton.
Rubén Fernández, dyrektor techniczny Pevolca poinformował podczas konferencji prasowej, że „Erupcja nie jest ustabilizowana i jest to poza naszą kontrolą. Proces erupcji jest nadal aktywny, z przewagą aktywności wylewowej, czyli emisji płynnej lawy, a wzdłuż frontów strumieni lawy, które dotarły do morze, mogą nastąpić znaczne postępy”.
Władze zarządziły zapobiegawczą izolację mieszkańców kilku miejscowości na La Palmie San Borondon, Marina Alta, Marina Baja i La Condesa. Dodatkowo została wyłączona z żeglugi strefa w odległości dwóch mil od Tazacorte.
Pevolca utrzymuje odosobnienie 4500 mieszkańców i władze zapewniają, że jeśli warunki dzisiaj pozostaną stabilne to rolnicy będą mogli wejść na plantacje z samego rana, aby zbierać banany w ciągu dnia, co jest główną działalnością doliny palm Aridane. Również hodowcy w okolicy będą mogli nakarmić swoje zwierzęta.
Po wpłynięciu wody do oceanu woda w pobliżu nagrzała się do 26 stopni Celsjusza, kiedy normalna temperatura w okolicy o tej porze roku miała ok 22 lub 23. Badacze informują, że woda ma więcej gazów w tym dwutlenku siarki, dlatego ma turkusowy kolor. A jego kwasowość wzrosła z powodu obecności gazów. Według naukowców woda w oceanie na razie nie jest toksyczna, ale pH morza ma się zmieniać, co jest prawie neutralne i ma wpływ na wiele zwierząt i organizmów.
Foto: Twitter/IGN-CNIG