Ekolodzy protestowali na Gran Canarii w obronie wielbłądów, które wożą turystów.
Kilku aktywistów pojawiło się 20 listopada przed latarnią Faro de Maspalomas, aby spacerującym przekazać swoje postulaty i zniechęcić ich do przejażdżek wielbłądami na Gran Canarii, Lanzarote i Teneryfie.
Jak piszą na Facebook’u przedstawiciele partii Pacma Canarias chcą pokazać okrutną rzeczywistość kryjącą się za przejażdżkami na wielbłądach.
– Udokumentowaliśmy życie wielbłądów wykorzystywanych do przejażdżek turystycznych w Maspalomas Camel Safari na Gran Canarii. Dźwigają setki kilogramów, godzinami chodzą pod słońcem bez dostępu do wody i jedzenia, związani i w kagańcach, aby służyć zajęciu, które nie powinno już istnieć i z którego korzystają tylko nieliczni. Nie przyczyniaj się do utrwalania ich eksploatacji. Ciesz się wakacjami bez finansowania znęcania się nad zwierzętami – piszą organizatorzy akcji.
Tymczasem firma zarządzająca wybrzeżem zapowiada usunięcie z terenu rezerwatu przejażdżek dromaderami po wydmach Maspalomas, w celu odzyskania używanej przez nią ziemi, na której stoją stajnie i obiekty gospodarcze dla tych zwierząt.
Demarkacja Wybrzeża nakłania właściciela 150 wielbłądów do zburzenia budynku, którego używa jako działalności bazowej i rezygnacji z tego miejsca z powodu braku koncesji na prowadzenie działalności.
Tymczasem właściciel wielbłądów w rozmowie z gazetą El Diario przypomina, że zaczął od ustnego porozumienia z ówczesnym Sekretarzem Rządu Cywilnego w 1977 r., dlatego uważa, że może nadal działać w tym sektorze turystyki.
Foto: NaKanarach.pl