Zaostrza się kryzys migracyjny w afrykańskiej Ceucie. W ciągu ostatnich kilku dni na terytorium Hiszpanii przedostało się 8 tys. osób, które poprzez 14-km odcinek cieśniny gibraltarskiej próbowało się dostać na Półwysep Iberyjski. Rząd informuje, że 5600 osób trafiło z powrotem do Maroka.
Unia Europejska ostrzegła Maroko, że nikt jej nie zastraszy. Sytuację, którą hiszpański MSZ przypisuje już sporowi o suwerenność Sahary Zachodniej i leczeniu z powodu koronawirusa przywódcy Frontu Polisario Brahima Ghali w szpitalu w Logroño w celu leczenia koronawirusa. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas ostrzegł, że Europa „nie będzie zastraszana” ani „przez nikogo szantażowana” w sprawach imigracyjnych, oferując jednocześnie Hiszpanii „środki i zasoby”, aby zabezpieczyć granicę w jej dwóch autonomicznych miastach.
Okazuje się, że Maroko jest drugim krajem, który otrzymuje najwięcej funduszy wspólnotowych z UE na współpracę w zakresie migracji i dysponuje 346 mln euro z różnych programów służących zapewnieniu zarządzania granicami, poinformowała Komisja Europejska.
Kryzys imigracyjny trwa od ponad roku. 23 tys. imigrantów w 2020 r. i ok. 5 tys. w tym roku przybyło do Hiszpanii poprzez Wyspy Kanaryjskie. Uciekinierów z Afryki początkowo zakwaterowano w luksusowych hotelach z wyżywieniem i „kieszonkowym” – po ok. 50 euro. Takie warunki zachęcały kolejnych do niebezpiecznej podróży przez Atlantyk. Obecnie na Wyspach Kanaryjskich w miejscowościach turystycznych imigrantów praktycznie nie widać, bo trafili do specjalnych obozów lub do kontynentalnej Hiszpanii.
Foto: EFE