Do niecodziennej sytuacji doszło pod koniec marca br. podczas rejsu promem z kanaryjskiej wyspy La Gomera na Teneryfę. W czasie podróży samochód zsunął się z pokładu i… wpadł do Oceanu Atlantyckiego.
Właściciel samochodu wyjaśnił w wywiadzie dla radia Cope Canarias, że zazwyczaj podróżuje łodzią klasą Gold, co oznacza, że jej pojazd jest zaparkowany w pobliżu rampy wyjściowej, aby jako jeden z pierwszych opuścić prom, co jest jedną z zalet rezerwacji tej klasy. Niestety tak nie było w tym przypadku.
Kierowca zapewnia, że postępował zgodnie ze wszystkimi instrukcjami bezpieczeństwa, zaparkował swoje auto z napędem 4×4 ze skręconym kołem i zaciągniętym hamulcem ręcznym, ale gdy tylko prom opuścił port w San Sebastian na La Gomerze, fale niespodziewanie uderzyły w łódź i spowodowały ten nietypowy incydent.
– Byłem w szoku. Przez chwilę nie mogłem sobie przypomnieć, czy zostawiłam psy w domu, czy były w samochodzie. Na szczęście psów nie było w nim i zostały w domu, choć gdyby były w samochodzie, to skoczyłbym do morza, żeby je ratować – mówi radiu Copa Canarias kierowca pechowego pojazdu.
Jak ustalili dziennikarze kanaryjskich mediów właściciel zatopionego samochodu doświadczył już w życiu pecha po tym, jak w 2021 roku stracił dom, gdy erupcja wulkanu Cumbre Vieja (tłum. Stary Szczyt) na La Palmie zalała go po brzegi lawą.
W wywiadzie właściciel pojazdu zachował duże poczucie humoru i powiedział, że jak nikt inny ma teraz „dom pokryty lawą i samochód zanurzony w morzu. Poza wygraną na loterii mam wszystko” – zażartowała.
Zobacz VIDEO:
Na chwilę obecną nie jest znana przyczyna zdarzenia, a firma przewozowa prowadzi już wewnętrzne dochodzenie, tym bardziej, że jak się okazało ocean było w tym czasie stosunkowo bardzo spokojny, a wydarzyło się to niedługo po wypłynięciu z portu San Sebastian na La Gomerze.
Zgodnie z protokołami bezpieczeństwa na promach zarówno samochody osobowe, jak i dostawcze należy parkować z włączonym biegiem, zaciągniętym hamulcem ręcznym i kierownicą skręconą w prawo. Ponadto pracownicy armatora mają obowiązek, jeśli uznają to za konieczne, podłożyć kliny pod koła pojazdów, aby zapobiec niepożądanym ruchom pojazdów na promie.
Co ciekawe, jak ustaliły kanaryjskie media około 18 miesięcy temu podobny incydent miał miejsce na innej podróży obsługiwanej przez tego samego przewoźnika promowego i na tej samej trasie.
Foto: Zdjęcie Ilustracyjne – Czytelniczka Patrycja