Karaluchy i prusaki na Wyspach Kanaryjskich można spotkać na ulicy, w sklepach, a nawet w 5-gwiazdkowych hotelach. Ale dużym problemem są też termity.
Karaluchy są większe niż te w Polsce. Dodatkowo z warkotem (gorszym niż bąki) latają. One jednak nie gryzą człowieka, a wąsami ruszają dlatego, bo swoim nosem wąchają, gdzie jest partner lub partnerka albo szukają jedzenia (szczególnie przyciąga je zapach piwa i słodkich napojów). Co pewien czas w niektórych obiektach przeprowadzana jest tzw. fumigizacja, czyli wpuszczanie trującego gazu do studzienek kanalizacyjnych..
Na Kanarach są też spotykane duże i zarazem szczypiące koniki polne, przypominające szarańczę, gdyż uwielbiają jeść rośliny np. miętę.
Są też małe, skaczące pająki, które czasem gryzą człowieka.
Na archipelagu nie brakuje też kleszczy czających się w wysokich trawach i krzakach.
Dlatego warto przed podróżą zaopatrzyć się w maści lub tabletki z antybiotykiem stosowane po ukąszeniu.
Ale dużym problemem są też żywiące się drewnem termity, których średnia kolonia ma 300 tys. tych stworzeń. Gmina Adeje na Teneryfie ustawiła niedawno 300 przynęt biobójczych.
Foto: Czytelnicy