Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich już nie tylko masowo protestują przeciwko rosnącej liczbie turystów, co spowodowało wysokie podwyżki cen wynajmu mieszkań i ogólnie brak lokali na rynku nieruchomości. W miniony weekend na archipelagu odbyła się demonstracja przeciwko napływowi nielegalnych imigrantów z Afryki.
6 lipca 2024 roku kilkaset osób protestowało przeciwko nielegalnej imigracji w stolicach obu wysp: Santa Cruz de Tenerife i Las Palmas de Gran Canaria. Protestujący wykrzykiwali swoje obawy i postulaty dotyczące zarządzania imigracją, domagając się zaostrzenia kontroli granicznych oraz repatriacji nielegalnych imigrantów.
W stolicy kanaryjskiej Teneryfy uczestnicy marszu wznosili hasła krytykujące premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza i żądali lepszej ochrony granic oraz szybszego reagowania na nielegalne przepływy imigracyjne. Demonstracja pokazała też frustrację mieszkańców archipelagu w kwestii mieszkaniowej i wsparcia społecznego, które według nich powinny być priorytetem dla lokalnych mieszkańców, zamiast pomocy, także finansowej w większości dla nielegalnych przybyszów. Najczęściej imigranci przypływają z Maroka i Sahary Zachodniej, często w poszukiwaniu lepszego życia, a nie z powodu wojny czy prześladowań.
Rzecznik Federacji Stowarzyszeń Sąsiedzkich Las Palmas de Gran Canaria podkreślał, że demonstrowano przeciwko nieefektywnemu zarządzaniu imigracją, a nie przeciwko samej obecności imigrantów na Kanarach.
Niektórzy prawnicy jeszcze przed protestem mieszkańców Wysp Kanaryjskich uważali, że demonstracja może nawoływać do nienawiści na tle narodowościowym, ale prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa i demonstracja mogła się odbyć legalnie.
Równocześnie z protestami przeciwko zjawisku imigracji odbyły się kontrdemonstracje w La Lagunie na Teneryfie, które potępiały rasizm i mowę nienawiści. Uczestnicy manifestacji podkreślali potrzebę humanitarnego podejścia do kwestii imigracji i współczucia wobec osób szukających lepszych warunków życia, przypominając o ponad 5 tys. osób, które zginęły w drodze z Afryki na Wyspy Kanaryjskie.
Według prognoz w 2024 roku władze Wysp Kanaryjskich spodziewają się napływu rekordowej liczby imigrantów z Afryki, czyli ok. 70 tys. osób. Dla porównania w 2023 roku było ich prawie 35 tys. Ośrodki dla nieletnich imigrantów już teraz są przepełnione, a dorośli są najczęściej transportowani na Półwysep Iberyjski, aby m.in. nie pojawiali się w kurortach turytycznych na Kanarach ze względu na skargi m.in. od niemieckich turystów, o czym pisały media w tym kraju.
Sprawy imigracyjne na Wyspach Kanaryjskich są przedmiotem wieloletnich sporów między rządem regionalnym a centralnym m.in. o rozlokowanie imigrantów w innych regionach autonomiczych Hiszpanii, na co jednak nie wszystkie się zgadzają.
Niedawno pojawiły się propozycje sprawującej władzę na tym archipelagu Partii Ludowej (Partifo Popular) dotyczące użycia marynarki wojennej przeciwko migrantom próbującym nielegalnie dotrzeć na Wyspy Kanaryjskie. Spowodowało to falę krytyki ze strony lokalnych polityków. Przewodniczący i rzecznik parlamentu z partii Nueva Canarias (NC), Román Rodríguez i Luis Campos, ostro skrytykowali to stanowisko, nazywając je „gigantycznym krokiem” w kierunku skrajnej prawicy.
Foto: Salvamento Maritimo – Zdjęcie ilustracyjne