HISZPANIA/WYSPY KANARYJSKIE: Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich, którzy w większości utrzymują się dzięki turystyce ponownie wyjdą 20 października na ulice w kilku miastach archipelagu. Tydzień wcześniej protestowali mieszkańcy Madrytu i Barcelony, żądając od rządu podjęcia działań, aby obniżyć ceny wynajmu mieszkań. Ich zdaniem tak wysokie kwoty mają związek z masową turystyką. „Mieszkania są do mieszkania, a nie do robienia interesów – wykrzykiwali demonstranci. W stolicy Hiszpanii protestowało prawie 150 tys. osób.
Wyspy Kanaryjskie to archipelag 7 dużych i kilku mniejszych wysp należący geograficznie do Makaronezji przy Afryce, a politycznie do Hiszpanii, czyli także do Unii Europejskiej. Oddalony jest od Półwyspu Iberyjskiego o prawie 1500 km. Archipelag przyciąga pięknymi, długimi i szerokimi piaszczystymi plażami oraz pogodą przez niemal cały rok. Jest tu ponad 300 słonecznych dni.
Główną gałęzią przemysłu Kanarów jest turystyka oraz często powiązane z nią budownictwo. Ponad połowa zatrudnionych w większym lub mniejszym stopniu jest zależna od przybywających tu turystów. Pozostała część gospodarki archipelagu zależy od rolnictwa, administracji publicznej i przemysłu, w którym dominują małe i średnie przedsiębiorstwa.
Ale to właśnie nadmiar turystów nie podoba się mieszkańcom Wysp Kanaryjskich.
W kwietniu 2024 roku odbyły się pierwsze demonstracje przeciwko obecnemu modelowi turystyki na archipelagu, które łącznie na kilku wyspach zgromadziły wówczas prawie 200 tys. osób. Manifestanci pikietowali na rzecz ochrony obszarów naturalnych, moratorium turystycznego i surowszych przepisów dla obcokrajowców kupujących nieruchomości”, choć obowiązują tu takie same przepisy, jak w całej Unii Europejskiej.
ZOBACZ VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=MogNO4gtWOU
W brytyjskiej gazecie Daily Mail autor artykułu napisał, że brytyjscy turyści (najliczniejsza grupa turystów na Kanarach – ponad 4 mln osób rocznie) podróżujący na Wyspy Kanaryjskie spotkali nie tylko „antyturystyczne graffiti, ale też napięte przyjęcie ze strony miejscowych”.
Mieszkańcy twierdzą, że mają dość hałasu i zanieczyszczenia śmieciami, które pojawiają się wraz z sezonowym napływem turystów, głównie w okresie letnim. Dodatkowo obwiniają jeden z popularnych portali rezerwacyjnych za podnoszenie kosztów wynajmu nieruchomości i kosztów życia mieszkańców wyspy. Wielu właścicieli nieruchomości wybiera wynajem krótkoterminowy i większe zyski, niż wynajem długoterminowy. W tym drugim przypadku są większe obwarowania prawne, a czynszu nie można podnosić w ciągu roku o więcej niż ok. 2 procent. Nie wspominając już o wynajmujących, którzy czynsz przestają płacić w trakcie trwającej umowy i wówczas takie osoby bardzo trudno usunąć z zajmowanego domu. A właściciel musi im zapewnić zgodnie z prawem bieżące media, aby nie narazić się na zarzut… nękania lokatorów.
Wiosną br. w niektórych miejscach na budynkach i murach przy deptakach spacerowych pojawiły się w tym roku antyturystyczne napisy: „Turyści, wracajcie do domu”, „Moja nędza, wasz raj” lub „Średnia pensja na Wyspach Kanaryjskich wynosi 1200 euro na rękę”.
Kolejnym etapem nienawiści do turystów jest fakt z Teneryfy (najliczniej odwiedzanej wyspy przez turystów). Jak pisze kanaryjska gazeta El Dia wiosną nieznany sprawca na samochodzie wypożyczanym od znanej firmy Cicar namalował antyturystyczne napis. Zdjęcie pojazdu udostępnił w mediach społecznościowych dziennikarz Yendy Hernández. Na boku auta pojawiły się dwa namalowane słowa: „Go Home” (ang. Do domu).
Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) z Lanzarote jest zaniepokojona „alarmującym wzrostem” liczby zarejestrowanych domów wakacyjnych na wyspie. Od czasu objęcia prezydencji Urzędu Wyspy przez Oswaldo Betancorta (Koalicja Kanaryjska CC) w czerwcu 2023 roku, liczba ta wzrosła o 52% z 5198 do 7891 domów w kwietniu 2024 roku. Oznacza to, że w ciągu niespełna jednego roku na wyspie przybyło 2693 nieruchomości przeznaczonych do użytku turystycznego.
María Dolores Corujo, sekretarz PSOE na wyspie Lanzarote i deputowana do Kongresu, w oficjalnym oświadczeniu podkreśliła, że stało się to po ogłoszeniu, że nowe prawo ograniczy tworzenie nowych domów wakacyjnych przez następne 5 lat.
Corujo zwróciła uwagę na już istniejący problem mieszkaniowy na wyspie, gdzie rodziny „wydają do 70% swojej pensji na wynajem”. Dla socjalistów sytuacja ta „jest nie tylko niezrównoważona, ale także niesprawiedliwa”.
Prezydent rządu Wysp Kanaryjskich Fernando Clavijo z prawicowo-konserwatywnej Partii Ludowej – Partido Popular odnosząc się do procesu zmian, podkreślał podczas spotkania w redakcji gazety Canarias7, że Wyspy Kanaryjskie nie mogą utrzymywać się z niczego innego niż z turystyki, ale mogą przyczynić się do poprawy zamożności i redystrybucji dochodów w archipelagu.
Rząd centralny Hiszpanii, na czele którego stoi Pedro Sánchez (PSOE) przygotował dekret z mocą ustawy, który będzie zachęcał właścicieli pustych mieszkań do przekazywania ich spółce publicznej w zamian za ubezpieczenie i zapewnienie dochodów powyżej średniej rynkowej.
Z kolei Stowarzyszenie Wynajmu Wakacyjnego Wysp Kanaryjskich (ASCAV) opowiada się za wprowadzeniem podatku ekologicznego na Wyspach Kanaryjskich. Opłata ta miałaby dotyczyć „wszystkich obiektów zakwaterowania turystycznego znajdujących się na Wyspach Kanaryjskich”, a dochody miałyby zostać „w całości przeznaczone na tworzenie mieszkań socjalnych dla rodzin z Wysp Kanaryjskich” – wyjaśnia prezes organizacji Doris Borrego, w wypowiedzi dla angielskojęzycznej gazety Canarian Weekly. Według planów miałoby to być od 1-3 euro za każdą dobę.
W tym roku Wyspy Kanaryjskie ma odwiedzić rekordowa liczba turystów. Według szacunków liczba odwiedzających ten rajski archipelag ma wzrosnąć z 16,2 mln w 2023 roku do progu bliskiego lub nawet przekraczającego 18 milionów w 2024 roku.
Foto: Facebook/Salvar Canarias – zdjęcie ilustracyjne